Wiem,że to powinno zmobilizować mnie do pokazania,na co mnie stać.Ale co zrobić kiedy już na to sił brak,kiedy wiesz,że ta osoba udaje,ze nie widzi tego co robisz,tylko żyje tym co było!Kiedy daje Ci do zrozumienia,że nic nie robisz,chociaż tak naprawdę nie jest.Ja naprawdę się staram,ale sił mam coraz mniej,coraz bardziej wszystko jest mi obojętne,a jedyne osoby dla których coś znaczę to moja mama i mój Kochany Tymek!! Dzieki nim czyba jeszcze nie zwarjowałam i pewnie dzięki tabletkom. Śmiałam się kiedy mi lekarz mówił,że moje ataki duszności to nerwy itp.A jak dał mi leki lekko przeciwdepresyjne to już owgóle wyśmiałam to.Ale teraz wiem co miał na myśli mówiąc,że przejmowanie się czymś nie musi być widoczne na zewnątrz,te objawy duszności i załamania,to skótek tego,że walczę z tym rpoblemem sama,bo kiedy potrzebuje kogoś by mnie po prostu wysłuchał ,takiej osoby raptownie nie ma :(